Ubiegłoroczne wakacje z psem
wspominam dość dobrze. Wybraliśmy się nad morze do Chłapowa poza sezonem,
niewielu już było ludzi i nie mieliśmy problemów ze znalezieniem kwatery. Co
jednak bardzo rzucało się w oczy, to powszechne zakazy wejścia z psem. Rozumiem
restauracje, rozumiem sklepy, ale zakazy obejmowały na przykład zejścia na
niestrzeżone plaże. Oczywiście sprawdziłam, w którym miejscu mogę przebywać z
psem, ale nie wszystkie dane okazały się prawdziwe.
Znaleźliśmy nocleg niedaleko malowniczego zejścia wąwozem Rudnik w Dolinie Chłapowskiej, ponieważ plaża przy tym zejściu jest niestrzeżona i była na liście psich plaż. Niestety, okazało się, że przy wejściu do wąwozu widnieje wielka tablica z mnóstwem zakazów, między innymi z zakazem wprowadzania psów, o którym w Internecie słowa nie było. Ergo, na psią plażę nie można wejść z psem. Również dzwoniąc do gminy nie mogłam się za bardzo dowiedzieć, czy można czy też nie gdzieś z psem pójść. Tylko lakoniczne odpowiedzi, że na plaże strzeżone nie można. Plaża jednak ma to do siebie, że gdy nie dysponujesz łodzią, jest dostępna tylko od strony lądu, innymi słowy, trzeba korzystać z zejść. A przy zejściach są plaże strzeżone, przez które należy przefrunąć, aby dotrzeć do tych niestrzeżonych.
Znaleźliśmy nocleg niedaleko malowniczego zejścia wąwozem Rudnik w Dolinie Chłapowskiej, ponieważ plaża przy tym zejściu jest niestrzeżona i była na liście psich plaż. Niestety, okazało się, że przy wejściu do wąwozu widnieje wielka tablica z mnóstwem zakazów, między innymi z zakazem wprowadzania psów, o którym w Internecie słowa nie było. Ergo, na psią plażę nie można wejść z psem. Również dzwoniąc do gminy nie mogłam się za bardzo dowiedzieć, czy można czy też nie gdzieś z psem pójść. Tylko lakoniczne odpowiedzi, że na plaże strzeżone nie można. Plaża jednak ma to do siebie, że gdy nie dysponujesz łodzią, jest dostępna tylko od strony lądu, innymi słowy, trzeba korzystać z zejść. A przy zejściach są plaże strzeżone, przez które należy przefrunąć, aby dotrzeć do tych niestrzeżonych.
Tutaj akurat trudno zejść z psem. Ale można |
Szukając noclegów zwracam uwagę
tylko na ogłoszenia akceptujące psy. Jak się jednak okazuje, to że ktoś sobie
wstawia wizerunek pieska w ogłoszenie, nie oznacza, że akceptuje psy. Oznacza,
że akceptuje yorki. Przy szukaniu kwatery zwykle padało pytanie:
A jak duży jest pies? Jakiej
rasy? York?
No nie jest to york, cóż. Kundel.
Średniej wielkości, 12 kg. Udzieliwszy takiej odpowiedzi na ogół słyszałam, że
takie psy są objęte zakazem, bo gdyby to było maltańczyk albo york, to nie ma
problemu, ale taki duży kundel to nie, nie.
I zwykle to kończyło rozmowę. Ewentualnie
padało drugie zaskakujące pytanie: A czy lubi dzieci?
Zależy które, odpowiadałam
zgodnie z prawdą. Na pewno miłe i spokojne. Przed innymi ucieka. Co nie ma
znaczenia, nawet gdyby je pożerał żywcem, bo przecież nie mam zamiaru puszczać
psa luzem wśród rozbrykanych dzieci, ani pozwalać się im z nim bawić.
Z dala od plaży, znaczy naprawdę z dala. Ale za to łąki, pola... |
W końcu znalazłam domek z dala od
plaży, którego właścicielka nie zadała żadnego z tych pytań, a gdy na wszelki
wypadek dopytałam, czy może przyjechać z t a k i m
psem powiedziała, że tak przecież ma napisane w ogłoszeniu i że zaprasza,
nawet jeśli bym miała doga. Ufff.
Swoją drogą, wszechobecne zakazy
przebywania psów są niezwykle irytujące. Nie ma zakazu przeklinania, darcia
ryja, robienia grilla pod oknem, ale zakaz wejścia psa ma się dobrze. Po
Chłapowie biega mnóstwo miejscowych psów, które obsrywają trawniki, również po
wąwozie, ale zakaz wejścia z psem do Doliny Chłapowskiej ma się dobrze. Na
plaży dzieci siurają na wydmy, a w dalszych krzakach robią numer dwa, ale to
zakaz psa ma się dobrze. Podobnie z wąwozem Rudnik, wszędzie pełno śmieci, potrzaskane
szkło, puszki po piwie, kupy razem z papierzakami, wałęsające się okoliczne
psy, ale na tablicy przekreślony pies.
Rozumiem, że ludziom może
przeszkadzać pies. Ale przeszkadza również głośna muzyka z komórki, granie „w
siatkę” nad głową, chlanie piwa, wrzaski dzieci, sypanie piachem, gwar na
plaży, pierdylion ludzi, pogrodzone parawanami „prywatne” strefy, gołe djupy.
Mnie to wszystko przeszkadza, dlatego chodzę na plażę wieczorem, i najchętniej
poszłabym wtedy z psem, który nikogo nie zaczepia i nie leje gdzie popadnie,
ponieważ jest po spacerze. Ba, większość psów nikogo nie zaczepia, większość właścicieli
sprząta po psach na plaży, rzadko kto wyleguje się z psami w najgorszy skwar,
zazwyczaj psy nie ujadają bezustannie, krótko mówiąc najczęściej są o wiele
mniej irytujące niż cała reszta plażowej menażerii. Jedyne co może zrobić pies
pilnującego go rozsądnego właściciela, to spacerując przy brzegu, niechcący ochlapać
kogoś wodą, gdy się otrzepie. Ale zakazy wejścia z psem mają się świetnie.
Chłapowo znam dość dobrze i wiem
mniej więcej, gdzie mogę iść z psem nie naruszając przepisów, ale gdybym się
wybrała w nieznane…
W tym roku chcemy się udać gdzieś
indziej. Zobaczymy, jak to będzie z zakazami. Jeśli macie jakieś sprawdzone miejsca
nad polskim morzem, dajcie znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz