czwartek, 9 stycznia 2020

Agresja smyczowa - psy skazane na izolację?




Marzenia o psie idealnym mają różne genezy. Każdy z nas ma jakieś wymagania i chciałby, aby pies spełniał konkretne role. Jedni przykładają dużą wagę do szkolenia, inni do fryzury, ktoś chce leniwego kanapowca, a ktoś chce uprawiać posłuszeństwo sportowe. Każdy właściciel ma jakieś oczekiwania w stosunku do psa. Wyobrażamy sobie, że nasz pies będzie taki a taki, będę z nim chodzić bez smyczy, zabiorę na polowanie, pojedziemy na wystawę, będzie stróżem podwórka. Gdy pojawiają się problemy, a obraz psa idealnego oddala się za horyzont, czujemy frustrację. Ale czy słusznie? Mamy przecież psa, a nie maszynę. Psa, żywe stworzenie, które czuje, myśli i ma swój charakter. Nie wszystko da się w nim tak zmienić, aby był spełnieniem naszych oczekiwań. Może to my powinniśmy spojrzeć na niego inaczej - jak na żywą istotę, z którą możemy się komunikować.

Gdy pies przejawia agresję smyczową, właścicielowi zazwyczaj nie jest łatwo. Gdy ma to miejsce na każdym spacerze, gdy nie możesz się spokojnie minąć z żadnym psem, gdy pies dusi się, ale wyrywa do innego psa i robi ci wstyd na pół wsi (albo miasta), ryzyko twojego udaru wzrasta. Przestajesz też lubić swojego psa. Denerwujesz się przed każdym wyjściem, przed każdym spotkaniem z innym psem. Wszyscy wokół patrzą na twojego psa jak na potwora, którego trzeba izolować. Oby smycz nie pękła, widzisz w ich wzroku. Spacer przestaje sprawiać przyjemność, a staje się (przykrym) obowiązkiem, który chcesz odbębnić i mieć święty spokój. Tym samym pies również denerwuje się bardziej i koło się zamyka.
Jeszcze gorzej jest, gdy to nie jest twój pierwszy pies. Co nieco wiesz już o psach, więc nie popełniasz błędów odpowiadających za agresję smyczową. Dwa poprzednie nie miały takich problemów. A ten po prostu - ciach - ma. Ba, pies sąsiadki, która zna się na psach tyle, by wiedzieć, co znaczy wesołe merdanie ogonem, ma super ułożonego psa, który zachowuje się idealnie. Zazdrość. Brzydkie słowo. Niefajne uczucie. Niemiłe. Zazdrość zaczyna cię trawić od środka. Czemu mój pies taki nie jest, pytasz.
W tym momencie część ludzi traci zainteresowanie tym konkretnym psem. Rozczarowali się. Jest "agresywny". Rozglądają się po rodzinie, po znajomych, czy aby ktoś by go nie wziął. Niektórzy oddają psa.
 
Część z nas zapiera się mocno nogami i dalej idzie pod wiatr.
Idziesz więc dalej. Tak nie będzie, rozwiążemy ten problem, myślisz. Obserwujesz inne psy, przeglądasz fora, korespondujesz z behawiorystami, umawiasz się coraz to z innym, by wysłuchać wciąż tych samych porad o bufetowaniu, smaczkach i odwracaniu uwagi. Pełen nadziei zaczynasz po raz enty od nowa szkolenie z mijania się z psami, ale po tygodniu, dwóch, miesiącu, dwóch, roku! (właściwe podkreślić) widzisz jasno, ze poprawy nie ma. Nic nie działa, a nawet pogarsza się. Po jakimś czasie stwierdzasz: koniec przygody, nie chce mi się.
Na tym etapie wielu z nas, szczęśliwców z psami reaktywnymi, odpada z rywalizacji, uznając, że nie da się z tym nic zrobić i taki porządek rzeczy jest, że nasz pies ma agresję smyczową, z którą musimy żyć i sobie radzić. Nie można po prostu dopuszczać do niepożądanych zachowań, czyli należy zawracać z drogi lub omijać się z bardzo daleka.
 
Ale niektórzy są fanatykami. Jak ty i ja.
Brniesz więc dalej w meandry wiedzy na temat psiej komunikacji. Odrywasz Talking Dogs, ludzi którzy świetnie znają i opisują psią komunikację, prowadzą warsztaty, klasy komunikacji, szkolenia. Być może trafiasz na metodę BAT (behaviour adjustment training) Grishy Stewart. Ponieważ w tym momencie pracy z psem jesteś po konsultacji z najlepszym behawiorystą w kraju oraz przeczytałeś cały polskojęzyczny psi Internet, zaczynasz  zgłębiać anglojęzyczny i odkrywasz, że jeszcze parę rzeczy można się dowiedzieć.
 
Wiesz już, że musisz sam odpowiedzieć na dwa proste pytania:
 
1. Jakie są prawdziwe przyczyny agresji smyczowej twojego psa?
2. Jak wyeliminować skutki?
 
Ludzie, którzy dobrnęli wraz ze mną do tego momentu dobrze znają swoje psy, a często także inne psy, oraz mają sporą wiedzę o behawioryzmie, charakterze psów i komunikacji. Więc jeśli usłyszą od kogoś, żeby dać psu smaczki, gdy się z innym mija, mogą doznać małej eksplozji mózgu.
 
Odp. 1. Główną przyczyną agresji smyczowej mojego psa jest charakter Nuk, a konkretnie nadpobudliwość i ekscytacja innymi psami połączona z lękiem i/lub instynktem łowieckim. Pisałam  tym tutaj, nie będę się powtarzać.
Odp. 2. Nie można wyeliminować cech charakteru psa ani instynktu - trzeba wyeliminować skutki czyli - wprowadzić zachowania zastępcze.
Innymi słowy, nie sprawię, że pies przestanie się bać, ale sprawię, by z lęku nie reagował agresją, lecz by pozwolił mnie załatwić sprawę. Gdy widzę psa naprzeciwko, czekam, aż Nuk go zauważy. (Ciągle mam nadzieję, że sama  zignoruje - metoda BAT- ale jeszcze się nie zdarzyło). Wtedy zanim spróbuje się do niego skradać, mówię NIE i zabieram ją na prawą stronę, tuż przy nodze mówiąc BLISKO. Przejmuję całkowicie kontrolę nad tą relacją. Od tego momentu do minięcia się z psem Nuk idzie z prawej strony, blisko, lekko za mną. Mijamy się więc z psami z naprzeciwka w komendzie "blisko", która oznacza, że pies ma iść luźno lekko za mną, nie tuż przy nodze.
 
Wygląda łatwo? Nie jest łatwe. Wymaga ogromnego wyczucia czasu i znajomości reakcji swojego psa. I bardzo dobrej relacji z psem. I dużo czasu. Pies musi wiedzieć, czego od niego chcemy. Trzeba się z nim komunikować. Nie chodzi o to, żeby tylko spełniał automatycznie rozkazy - musi zrozumieć, czego od niego chcemy i poniekąd "zgodzić się" to dla nas zrobić - wybrać takie zachowanie zamiast np. rzucania się na smyczy. Bez dobrej komunikacji do głosu dochodzi instynkt.
 
Obie nasze komendy były wypracowane od podstaw w narastającym rozproszeniu i w zmniejszającej się odległości, ale dopiero pierwsze prawidłowe minięcie psa sprawiło, że uwierzyłam, że to się uda.
Obie komendy są ogólne, to znaczy NIE oznacza po prostu "nie", gdy psu czegokolwiek zabraniam, a BLISKO, znaczy, że ma iść blisko mnie nie tylko, gdy mija się z psem. Pies jednak załapał, że to taki kod mijania.
Gdybym nie zastosowała tego manewru... Cóż, na razie nie próbuję, bo pewnie agresja smyczowa by wróciła.
 
Nie jest to może mijanie idealne, o którym marzą właściciele psów reaktywnych z agresją smyczową. Mój pies nie zapomniał, że są inne psy na świecie, nie ignoruje ich, nie ufa im i pozostaje czujny. Ale mogę powiedzieć, że czasy szarpania się na smyczy minęły. Na mojej osi czasu ta nierówna walka trwała prawie trzy lata, z czego dwa próbowałam ze smaczkami, szarpakami i odwracaniem uwagi, a prawie rok poświęciłam na komunikację. Nie traćcie nadziei. Niech Moc będzie z wami.
 
Resume: Jeśli problem agresji smyczowej jest także waszym zmartwieniem, znajdźcie dobrego behawiorystę (nie szkoleniowca). Możliwe, że przyczyna problemu waszego psa jest inna niż u mojej Nuk i da się wyeliminować łatwiej i szybciej. Jeżeli jednak proponowane przez behawiorystę metody nie działają, trzeba szukać głębiej. Pamiętajcie, że pies to żywe stworzenie i ma swój charakter. Nie uda się go w 100% dopasować do naszych potrzeb. Może to my musimy się czasem dostosować?
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Dokładnie tak jak napisałaś ludzie muszą zrozumieć, że z psem trzeba pracować i nie ma nic za darmo :) Ja po pół roku dopiero zauważam pierwsze takie konkretne efekty pracy z moim psiakiem, który szczekał na wszystkich i wszystko na smyczy i bez smyczy ;) To jest proces, często nie widzimy bardzo długo postępów, trzeba być wytrwałym!

    Każdy by chciał żeby łatwo, szybko i przyjemnie sprawić aby pies stał się bezproblemowy. Im więcej takich postów tym lepiej!

    Pamiętajmy wszyscy, że nic co dobre nie przychodzi łatwo i trzeba na to zapracować :)

    Pozdrawiam i również zapraszam http://familymess.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten post właściwie nie jest tylko o tym, że trzeba zrozumieć, że należy pracować z psem. To właśnie nie wystarczy, jeśli mamy trudny przypadek. To post o tym, by pracować z psem prawidłowo, czyli w odniesieniu do faktycznych przyczyn zachowań problematycznych. A żeby pracować z trudnym psem prawidłowo, nie wystarczy kilka trików ze szkolenia. Czasem naprawdę musimy znaleźć klucz do psychiki swojego psa. Oczywiście najlepiej z pomocą dobrego behawiorysty, ale jednocześnie pamiętając, że behawiorysta widzi psa krótko, nie przebywa z nim cały dzień. Ostatecznie to my sami powinniśmy stać się ekspertami od naszego psa.

      Usuń
  2. Behawiorysta może doradzić, jednak racja jest w tym, że on nie zna naszego psa tak jak my. Może coś podpowiedzieć, ale niekoniecznie się to sprawdzi w naszym przypadku. Trzeba dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla pupila, a przy okazji dobrze jest samemu szukać nowych sposobów, które trafią do naszego czworonoga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że behawiorysta ani szkoleniowiec nie zna naszego psa tak jak my sami, o ile my już znamy swojego psa. Często na początku wcale psa nie znamy albo nie znamy się na psach. Specjalista powinien człowieka poinformować o tym, o czym piszę, o różnorodności psich charakterów, o różnych przyczynach zachowań i o różnych sposobach pracy. Ja na przykład spotkałam się niestety głównie z klasycznymi poradami typu barowanie, szczebiotanie, odwracanie uwagi, które nie podziałały. Niestety nie wzięto pod uwagę charakteru i emocji psa, a jedynie "błędy" człowieka typu "witanie się " szczeniaka ze wszystkimi psami - błędy, których akurat nie popełniłam. Dobry behawiorysta nie powinien opierać się wyłącznie na sprawdzonych na innych psach sposobach, ale dostrzec problemy i charakter konkretnego psa.

      Usuń

Agresja łowcza

    Agresja psów ma wiele przyczyn, począwszy od niewłaściwej socjalizacji, złych doświadczeń, przez lęki, obronę terytorium,...

Najchętniej czytane