wtorek, 8 grudnia 2020

Podbiegacze - analiza zjawiska



Słownik użytych terminów:

Pies podbiegacz - pies puszczony luzem, bez kontroli właściciela, podbiegający w sobie tylko znanym celu do losowego Burka na smyczy.

Właściciel psa podbiegacza - osoba, która puszcza psa luzem i traci z nim kontakt wzrokowy (i każdy inny), oraz której często nie udaje się namierzyć.

Burek - losowy pies na smyczy, który może być: lękliwy, agresywny, chory albo może z nim być wszystko w porządku.

Podbiegacze - analiza zjawiska

Odkąd zaczęłam czytywać psie blogi, szczególne zainteresowanie budzi we mnie wszechobecna niechęć do tzw. podbiegaczy. Na każdym blogu właściciele pomstują na psiaki podbiegające do ich (spokojnych, szkolonych, zrównoważonych, zazwyczaj dobrze się zachowujących) psów. Te inne psy to zazwyczaj nieogarnięte i niewychowane kundle, burki, fafiki, szczekające niewiadomoco, jazgoczące suki itepe, itede. A poza tym ich pies osobisty nie lubi innych psów, nie życzy sobie się witać, a jeszcze poza tym są zajęci treningiem, a to świętość. No i „nie miej pretensji, gdy mój zareaguje agresywnie na podbiegacza”. No, tu akurat racja, mógł nie podbiegać. 

Moim zdaniem sytuacja wygląda nieco inaczej. Podbiegające psy najczęściej (najczęściej, co nie znaczy zawsze) nie mają złych zamiarów, a za to pies na smyczy ma jakiś problem z lękiem lub agresją. Lecz uwaga, dlatego właśnie jest na smyczy. I właśnie dlatego nie należy do niego podbiegać.

Podbiegacze - rozszerzenie definicji - to nieagresywne lub agresywne psy, często o słabej komunikacji z innymi psami, które za cholerę nie słuchają właściciela w kwestii podbiegania lub które właściciel ma w dupce. Podbiegacze nieagresywne dzielimy na: szczekające i witające się. Podbiegacze agresywne dzielimy na: chcące psa odstraszyć oraz chcące zeżreć psa naprawdę.

Z mojego punktu widzenia, czyli przypadki, które zdarzają się na co dzień

1. Podbiegacze nieagresywne, witające się. Najmniejsze zło, ale jednak zło. Dlaczego? Ponieważ nie każdy pies, do którego podbiegną będzie chciał wchodzić w interakcję. Niektóre psy się boją, niektóre mogą być chore, jeszcze mogą podbiegaczowi dać do zrozumienia, żeby się szybko oddalił. Ja mam psa, który usadzi podbiegacza warknięciem i szybkim komunikatem "s........j", a jeśli to nie pomoże to dołoży przygniecenie psiaka do ziemi. Niby wszystko w granicach komunikacji psów, ale często potem właściciel podbiegacza ma pretensję do mnie (sic), że mam agresywnego psa. Nerwówka na spacerze, który miał być relaksem - bezcenne. Typowa "lose-lose situation".

2. Podbiegacze nieagresywne, ale szczekające. No te to już żebrzą o krzywdę. Biegną za psem, szczekają, nie wiadomo czy nie użrą w djupsko, pies się denerwuje, człowiek się denerwuje. Nie dziwię się, że ludziom puszczają nerwy i psikają psu gazem po pysku, ale czasem starają się go odkopnąć. Taki pies zazwyczaj nie ma zamiaru ugryźć, ale choć ja o tym wiem i mój pies o tym wie, to gros ludzi i psów nie wie, więc może się przestraszyć. Sytuacja jest nieciekawa, gdy taki pies to np. owczarek niemiecki lub inny duży pies, a ty źle ocenisz sytuację, pomyślisz, że pies raczej nie ugryzie, i próbujesz go odpędzić. A jeśli okaże się, że to pies z punktu 3, to może przejść do ataku w obronie.

3. Podbiegacze chcące nas agresywnie odstraszyć. To zwykle psy z pootwieranych na oścież posesji, które wybiegają z podwórka i szczekając biegną w naszą stronę. Nie chcą niby nas zaatakować, ale wygląda jakby chciały. To się zdarza dość często, przynajmniej nam; na szczęście ani ja, ani mój pies nie dostajemy wtedy zawału, tylko się oddalamy zgodnie z komunikatem, który nam przekazuje tamten pies. Niemniej wygląda to dość spektakularnie i nigdy nie wiadomo, czy nie skończy się pogryzieniem. Nie da się do końca przewidzieć zachowania psa.  

4. Podbiegacze agresywne, chcące zeżreć twojego psa. Takie sytuacje szczęśliwie zdarzają się rzadko, ale zdarzyło mi się. Kończą się atakiem i pogryzieniem psa lub człowieka, ponieważ trudno temu zapobiec. Agresywny pies w ferworze walki, gdy już ugryzł psa i trzyma za kark, tak łatwo nie puści. Niestety w tym momencie lepiej mieć przy sobie gaz, zwłaszcza gdy pies jest duży, ponieważ nasza postawa ani słowa nie mają już znaczenia. Bardzo trudno uniknąć ataku i trudno obronić przed nim psa. Czasem trudno się nawet zorientować, że nastąpi atak, ponieważ pies mający złe zamiary rzadko szczeka lub warczy. Po prostu stoi naprężony lub podchodzi "na sztywno", a atakuje szybko i znienacka. W moim przypadku pies wystartował do ataku zanim go zauważyłam. Zdążyłam tylko spuścić Nuk, która zrobiła parę kółek, zmęczyła psa i schowała się za mną. Pies mnie nie zaatakował -  był to podobno nieagresywny do ludzi (ale agresywny do psów) amstaff, którego udało mi się powstrzymać i złapać. No i wiecie, mieliśmy szczęście, bo  Nuk jest prędkością, wątpię czy jakiś pies ją dogoni oprócz charta. 

Oczywiście najlepiej by było, gdyby wszyscy pilnowali własnych psów, ale wiemy, jak jest. Dla nas oraz naszych psów najważniejsze jest odróżnić podbiegacze agresywne od nieagresywnych, zwłaszcza punkt 2 od punktu 3, żeby wiedzieć, jak się zachować. Obie te kategorie lepiej zignorować, ale każdy w nieco inny sposób. W jaki? Naprawdę nie polecam uciekania przed takimi psami. 

Co należy zrobić, gdy podbiegnie do nas pies, którego nie znamy?

Jeśli pies podbiega merdając ogonem na boki, to zostawić sytuację do dalszego rozwoju, lecz jeśli podbiega pies szczekający, to trzeba szybko ocenić, czy pies jest tylko szczekający czy może odstraszający.

Psy nieagresywne, ale szczekające i odprowadzające was w asyście najlepiej zignorować i iść dalej. One zazwyczaj nie podejdą na tyle blisko, by wejść w interakcje. Jeśli wasz pies umie im odwarknąć, to dadzą spokój. Jeśli nie umie, to musicie powoli się oddalić bez pośpiechu. Po czym rozpoznać te psy? Szczekają szybko, dużo, nerwowo, wysokim tonem, drepcą naokoło, nie podchodzą za blisko. Wygląda jakby raczej starały się zwrócić czyjąś uwagę niż naprawdę zaatakować. 

Lecz pies agresywnie broniący terenu może zaatakować, gdy się za szybko odwrócicie i spróbujecie odejść. Lepiej na chwilę się zatrzymać, stanąć bokiem, uspokoić swojego psa. Jeśli macie smaczki, to można rozsypać je na ziemi, a nuż to zastanowi tamtego psa. Odejść powoli, nie robiąc gwałtownych gestów. Jak odróżnić takiego psa od nieagresywnego szczekacza? Biegnie wprost na was z niskim szczekaniem lub nie szczeka, a dopiero gdy podbiegnie, zaczyna warczeć lub głęboko szczekać. Głowa nisko, sierść zjeżona, nie skacze naokoło, raczej obniża pozycję ciała. 

Kłopoty zaczynają się gdy podbiega do nas pies z usztywnioną postawą, wysoko zadartym ogonem, zjeżoną sierścią, który nie szczeka. W takiej sytuacji trzeba spróbować się od niego odgrodzić (torbą plecakiem, ławką, barierą architektoniczną) oraz w miarę możliwości schować własnego psa za siebie. Nie zaszkodzić powiedzieć coś spokojnie do psa miłym głosem, rozsypać smaczki.  Jeśli obcy pies chce konfrontacji z waszym psem, to może zrezygnować, gdy go usuniecie z pola widzenia. Poza tym, być może odpuści konfrontację z człowiekiem. Jednak jest to sytuacja bardzo niebezpieczna i nigdy nie wiadomo, jak się skończy. Wiem, trzeba mieć nerwy ze stali, ale takie zachowanie czasem skutkuje.

Czego nie należy robić? 

Nie należy odciągać własnego Burka na smyczy - takie zachowanie powoduje, że obcy pies może się na niego rzucić szybciej niż planował lub nawet jeśli nie planował. 

Nie polecam brania swojego Burka na ręce - pies wielkości owczarka i tak go dosięgnie, a przy tym może przewrócić człowieka. Takie zachowanie prowokuje do ataku, poza tym psy są szybkie, możesz nie zdążyć podnieść psa, a tylko sprowokować drugiego.

Nie można uciekać - ucieczka prowokuje drapieżniki do pogoni, a i tak nie uciekniesz przed psem.

Nie należy wchodzić w konfrontację - mam tu na myśli chaotyczne krzyczenie lub rzucanie czymś w psa, kopanie, odganianie, wzięcie gałęzi itp. Jeśli podbiegł duży nawet nieagresywny pies, to takie zachowanie może go sprowokować do ataku. Słyszy się często, jak zwłaszcza mężczyźni odgrażają się, że jakby to oni wzięli kija i przywalili psu, albo kopa zasadzili, to by nie wstał. No więc, sprowokowanie psa do ataku kończy się atakiem, a pies jest szybszy i bardziej odporny na ból niż się wydaje. Odkopnięcie amstaffa czy staffika nie zrobi na nim wrażenia, a spowoduje, że może przy następnej próbie kopnięcia spróbuje złapać za nogę. 

Najlepiej na takie okazje... 

...mieć ze sobą gaz pieprzowy.

Kamyk do mojego ogródka.

Nie wszystkie psy mają ignorowanie innych w defaultcie. Mam psa, który, gdyby miał okazję, byłby podbiegaczem agresywno-odstraszającym w stosunku do małych psów. Dlatego staram się najlepiej jak mogę kontrolować środowisko oraz psa, gdy jest spuszczony, a gdy nie mogę kontrolować psa lub środowiska, pies jest na smyczy. Jest to zachowanie Nuk, z którym walczę z pewnymi sukcesami, ale wciąż nie mam pewności 100%, że ominie małego psa. Zdaję sobie sprawę, jak trudno oduczyć takiego zachowania, ale trzeba to kontrolować. Za diabła nie rozumiem ludzi, którzy regularnie pozwalają swoim psom tak podbiegać. Ostatnio zdarzyło mi się przez moją nieuwagę, że mój pies złapał za tyłek psa sąsiadki (dla jasności - złapał, to znaczy złapał, nie ugryzł). Wiadomo, zły, agresywny kundel złapał za futerko yoreczka. Nie chcę się tłumaczyć, bo naprawdę nie zauważyłam psiaka i to była moja wina. Ale gdyby to był inny pies, to Nuk by nie podbiegła. Dlaczego? Ponieważ ten york już wiele razy podbiegał bez smyczy do mojego psa, prowokował go, oszczekiwał i działał na nerwy. A ja kazałam Nuk ignorować, więc ignorowała. Ale gdy nadarzyła się okazja, dała mu nauczkę. Psy mają dobrą pamięć. Nie pozwalajcie waszym psom oszczekiwać innych tylko dlatego, że ważą 3 kg i są taaakie słooodkie jak szczekają. Drugi pies ma pod ogonem całą tę ich słodkość. I jego właściciel, czyli na przykład ja, też ma tę słodkość w analogicznym miejscu. 



Agresja łowcza

    Agresja psów ma wiele przyczyn, począwszy od niewłaściwej socjalizacji, złych doświadczeń, przez lęki, obronę terytorium,...

Najchętniej czytane