Co rozumie pies około sześciomiesięczny
i jak szybko się uczy? Bardzo dużo rozumie i bardzo szybko się uczy. Gdy Nuk zamieszkała
z nami w ciągu około miesiąca poznała naprawdę wiele słów. Opisywana sytuacja
dotyczy odległej przeszłości, gdy Nuk była szczeniakiem i gdy uczyła się wszystkiego
w tempie błyskawicy. Myślę, że teraz zna i rozumie więcej słów, ale już tego
nie liczę.
O tym, że pies zna i rozumie od kilku do kilkuset słów zapewne wszyscy słyszeli. W zależności od rasy i predyspozycji osobniczej, jedne psy rozumieją więcej, a inne mniej. Świadomie uczymy psy komend, mniej świadomie nazw różnych przedmiotów, ale nie spodziewamy się za wiele po zwykłych kundelkach. A tymczasem, pies mój zna kilka zdań, i wiem na sto procent, że je rozumie na swój sposób i na własny użytek. Moje obserwacje w tej kwestii zaczęły się od sformułowania „zakropimy oczko”, które pies słyszał przez 12 dni trzy razy dziennie, gdy dostał zapalenia spojówek. Już drugiego dnia na słowa ”chodź, zakropimy oczko”, reagował spuszeniem ogona, położeniem uszu i zwrotem w tył. Po dwunastu dniach zakrapiania, gdy usłyszał te słowa, czmychał od razu gdzieś się schować, po czym wyłaził powoli i z miną „no dobra, ale to ostatni raz” podchodził do mnie w zwolnionym tempie. Gdy po tygodniu od zakrapiania rzuciłam bez powodu (a w zasadzie dla sprawdzenia efektu) „zakropimy oczko”, pies odstawił ten sam rytuał, co wcześniej. Podobnie sytuacja miała się ze słowami „przytrzymaj Nukę” „wyczyścimy uszy”, choć to akurat pada rzadko, a także z „umyjemy łapki”, z tym, że na wszystkie te komunikaty pies reaguje inaczej. Wie, że łapki i tak wymyjemy, więc nie protestuje, tylko zmierza do wanny, ale czyszczenia uszu nie lubi i zawsze się stara wywinąć. Najfajniejsza jest reakcja na słowa „daj jej”. Mówi się czasem do kogoś, kto jest w kuchni „Możesz nałożyć psu jedzenie do miski” albo „może dostać smakołyka, jak zasłuży”, ale częściej mówimy w różnych konfiguracjach frazę „Daj jej”. I na to właśnie sformułowanie pies leci do kuchni, patrzy w oczy i czeka w gotowości do natychmiastowego merdania ogonem.
I mimo, że mamy psa, który nie
rzuca się na jedzenie, i zawsze sprawdza, czy to w misce to w ogóle jadalne, to
zawsze reaguje na „daj jej”.
No tutaj to akurat nie wyglądam za inteligentnie, ale pozory mylą... |
Ostatnio zaczęłam liczyć słowa,
które pies ewidentnie rozumie, choć nie są komendami i uczyłam ich, że tak
powiem, mimochodem. Wyszło, że oprócz wyżej wspomnianych fraz, rozumie: w
prawo, w lewo, tędy (omijanie słupa po mojej stronie), czekaj, uwaga, na górę,
owieczka, małpa, piłka, gdzie jest, patyk, szyszka, wolniej, szybciej, naprzód,
dobry piesek, pokaż.
Zna komendy: łap, zostaw, daj,
puść, stop, szukaj, połóż się, zejdź, hop. Oraz komendy podstawowe: siad,
zostań, równaj, noga, leżeć, dobrze, ok, luz, idziemy, proszę.
Wyszło mi 34 słowa i 6 fraz oraz
swoje imię, moje imię, córki imię i męża imię.
To całkiem spora ilość słów, jak
na psa, którego nie uczyliśmy celowo konkretnych słów, a tylko podstawowych
komend. Podejrzewam, że gdybym się wgłębiła, to rozumie jeszcze inne
sformułowania, ale nie zdaję sobie z tego sprawy.
Sądzę, że nie mam wcale
wyjątkowego pod tym względem psa. Wydaje mi się, że większość psów rozumie dość
duży zakres naszych komunikatów. Jest to efekt doskonałego przystosowania się
psa do warunków życia z człowiekiem. Niestety w drugą stronę to nie działa, to
znaczy wielu ludzi, którzy posiadają psa, w ogóle nie rozumie podstawowych
psich komunikatów i zachowania. Nie
rozróżniają wymuszania uwagi od prośby o coś, agresji od lęku, ekscytacji od
radości, posłuszeństwa od strachu. Obserwacja psa to bardzo ciekawe zajęcie.
Mowa ciała, sygnały uspokajające, wokalizacje, różne rodzaje szczeku i
warczenia, piszczenie w różnych tonacjach i sytuacjach.
Mówi się, żeby nie reagować na
skomlenie psa, ale mój pies skomli lub wokalizuje, gdy chce wyjść na dwór za potrzebą albo
poleżeć na balkonie, albo żebym mu podała zabawkę, której nie może dosięgnąć.
Czemu miałabym nie reagować na te prośby. Mówi się, żeby nie reagować, gdy pies
nas radośnie wita w progu, żeby nie ekscytować psa. Ale czemu ja mam się nie
ucieszyć z widoku mojej mordki? Pies nie
powinien wymuszać zabawy. Ale niby czemu mam się z nim bawić tylko gdy
ja chcę, a nigdy gdy on chce? U nas panuje pod tym względem duża swoboda.
Nuk świetnie się z nami
komunikuje, a podstawą tej komunikacji jest to, że ona obserwuje nas, a my
obserwujemy ją. Tylko tyle. Aż tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz