poniedziałek, 18 września 2023

Savoir vivre dla psiarzy i nie tylko



Ostatnio odnoszę wrażenie, że psy przeszkadzają wszystkim, którzy nie mają psów, a za to mają dzieci lub koty czy rybki. Pies przecież szczeka, wiadomo, głośno. No chyba, że yorczek, to wtedy jest słodki. Pies również robi kupę i sika. No i to w zasadzie tyle. Pies ogólnie rzecz biorąc żyje w mieszkaniu, w bloku i zajmuje przestrzeń. Wiadomo, że wielu uważa, że piesek miałby lepiej na wsi, zwłaszcza na łańcuchu. Ale nie o tym chciałam pisać.

Ludzie domagają się coraz większych restrykcji i zakazów, które mają być respektowane przez właścicieli psów, co rodzi konflikty między psiarzami i nie psiarzami, i nie prowadzi do niczego dobrego.

Niestety sami psiarze generują większość konfliktów, świadomie omijając zasady osiedlowo-miejskiego savoir vivre’u, co przyczynia się do hejtu, o przepraszam, nienawiści do wszystkich właścicieli i ich psów.

Na przykład problem spacerów na terenie osiedla. Wydawałoby się oczywiste, że w miarę możliwości powinno się wychodzić poza teren osiedla, by piesek nie podlewał wypielęgnowanego trawnika, ale też oczywiste jest, żeby psa nie prowadzić poza własne osiedla na… inne osiedle, a takie przypadki są nagminne. Na naszym osiedlu mieszka wielu właścicieli psów, którzy odbywają spacer pod klatkę i z powrotem, a ich pies nie wie, że obok mamy lasek. A w promieniu kilometra są laski, zagajniki, łąki, nieużytki itp. Można by tam pójść na spacer, ale nie, lepiej pod klatkę nalać. A potem mamy takie kwiatki, że mieszkańcy osiedla złorzeczą wszystkim psom i domagają się uchwał mających nakazywać i wymuszać na właścicielach spacery poza osiedlem. Konflikt gotowy, bo nikt nie lubi, jak się mu złorzeczy i rozkazuje, zwłaszcza, że sam wychodzi z psem na dalekie spacery. Rozwiązanie problemu: chodźcie na dłuższe spacery poza osiedla – nie zabije was to, a może nawet wzmocni.

Drugi problem, kupy. No, kupy to naprawdę jest temat rzeka i wiadomo, że każdy ma sprzątać po psie, ale co drugi tego nie robi. Temat kup na osiedlach by nie istniał, gdyby ludzie wychodzili z psami poza ich teren, ale cóż, zła wiadomość jest taka, że poza terenem własnego osiedla też należy sprzątnąć psią kupę. Rozwiązanie problemu: sprzątnij kupę, a może sam nie wdepniesz.

I po trzecie, pieski luzem obszczekujące i podbiegające do wszystkiego, co się rusza. One wiadomo, nie gryzą, a ich właściciele nagminnie nam o tym przypominają wrzeszcząc słynne: „Proszę się nie bać, on nie gryzie”. Nie, oczywiście, tylko podbiegnie szczekając do mojego psa, a potem postanowi nawiać, a mój go dorwie i będzie lament, bo agresywny i powinien chodzić w kagańcu. Nie, szanowni państwo, nie boimy się waszych psów, ale boimy się o wasze psy. Ot paradoks. Rozwiązanie problemu: smycz, linka, flexi, postronek, no sama nie wiem.

Ostatni problem, wycie psów pozostawianych na cały dzień w mieszkaniu. Niektóre psy źle znoszą rozłąkę, mają lęk separacyjny albo po prostu się nudzą. To po stronie właściciela jest zapewnienie psu komfortu czekania w domu, należy więc psa przyzwyczaić do pozostawania samemu, nauczyć pewnych zachowań, wziąć urlop i popracować nad tym. Rozwiązanie problemu: stopniowe przyzwyczajenie psa do samodzielnego zostawania w domu.

Skutkiem takich i pewnie innych problemów powodowanych przez właścicieli psów i ich pupili jest to, że ludzie mają dość ich sąsiedztwa. Starają się wymusić na wspólnotach mieszkaniowych zakazy i nakazy, stawianie znaków, wyprowadzanie psów w kagańcu czy poza osiedle.

Pamiętajmy jednak, że większość opiekunów psów i ich pupile nie sprawiają żadnych kłopotów, a te wszystkie pretensje uderzają także w nich. Jeśli całe życie wyprowadzam psa poza osiedle, a tu nagle gdy mijam sąsiada (idąc poza osiedle), on rzuca mi gniewnie, że powinnam iść poza osiedle, to sami wiecie, co mnie trafia. Albo gdy całe życie zbierasz kupy po psie, a tu czekając aż piesek się wypróżni, słyszysz kąśliwe: „Tylko proszę posprzątać po psie”, to ci się flaki wywracają.

Jednocześnie nikt nie zwróci uwagi postawnemu dżentelmenowi o skąpej fryzurze i w sportowej garderobie, aby był łaskaw wyjść z pieskiem poza osiedle, nie, przywalą się do starego właściciela schorowanego psa, który nie ma siły na chodzenie.

Dlatego, drodzy mieszkańcy osiedli zbulwersowani obecnością psów w swoim sąsiedztwie, sami także okażcie kulturę i zamiast niemiło zwracać uwagę komu popadnie, zwracajcie uwagę tym, którzy naprawdę nie sprzątają kup i mają zasady osiedlowe w doopce.



wtorek, 3 stycznia 2023

Kupa niezgody

Ociepliło się. Stopniał śnieg, puścił mróz, a naszym oczom ukazał się krajobraz upstrzony kupami. Psie kupy zaczęły w spokoju odparowywać z miejsc swojego spoczynku tworząc fascynujący krajobraz brązowych gejzerów smrodu. Pytanie brzmi: czy to się nigdy nie skończy? Czy nie dożyjemy czasów, gdy wszyscy właściciele psów będą po nich sprzątać?

Oczywiście sytuacja jest najbardziej denerwująca, gdy w taki gejzer wdepniemy, zwłaszcza gdy mamy podeszwę buta przystosowaną do śniegu i lodu, czyli popularnego "gównołapa", jaki występuje m.in. w traperach. Wtedy zalewa człowieka krew. Trudno się dziwić, że człowiek złorzeczy pod nosem, a czasem nawet nie pod nosem, na wszystkich właścicieli psów, a jego nienawiść do miejskich burków sięga apogeum. 

Jednak przypominam, że są właściciele psów, którzy po nich sprzątają. Wiem, że to niecodzienne i mityczne zjawisko, ale zaręczam, że oni naprawdę istnieją. Sama należę do tego grona, dlatego mnie też krew zalewa, gdy ludzie wszystkich wrzucają do jednego worka i uogólniają, że psiarze nie sprzątają po psach, że powinno się zabronić trzymać psy w miastach i tym podobne historie. 

Pragnę także nadmienić, że oprócz psich kup, możemy wdepnąć w coś innego, a mianowicie w ludzkie ekskrementy, które walają się po lasach i w pobliżu dzikich parkingów. A oprócz tego zjawiska, można w lesie natknąć się na górę śmieci, wysypanych wprost w kubła zgniłych obierków (dla zwierzątek leśnych) oraz reklamówki spleśniałego chleba (dla ptaszków). 

Są jeszcze potłuczone butelki w ilościach hurtowych, papiery po chipsach, puszki po piwie i inne odpady, a raz nawet znalazłam akumulator. 

Dlatego jeśli kolejny raz wdepniesz w niemiłą niespodziankę, to zamiast złorzeczyć psiarzom, przypomnij sobie, że ludzie nie dzielą się na niesprzątających po psach i resztę wspaniałego społeczeństwa. Ludzie dzielą się na normalnych obywateli, dla których jest oczywiste, że po psie się sprząta, a śmieci w lesie nie wyrzuca oraz na tych, którzy mają na to wszystko wywalone.

piątek, 4 lutego 2022

Socjalizacja psa - czy wszystko zależy od człowieka?





Czym jest prawidłowa socjalizacja i czy raz przeprowadzona, wystarczy na całe życie? Co, jeśli pies nie został socjalizowany prawidłowo albo wcale nie był socjalizowany? Czy dobrze przeprowadzona socjalizacja oznacza, że będziemy mieć wspaniałego psa nie wykazującego grama agresji, reaktywności ani innych zachowań niepożądanych?

Czym jest socjalizacja psa? Przyjmuje się, że do 12-14 tygodnia życia szczenięta są otwarte na nowe bodźce, odważnie stawiają im czoła i w tym okresie powinny poznać jak najwięcej bodźców, sytuacji oraz innych psów i ludzi, aby móc prawidłowo funkcjonować w dorosłym życiu. Jeśli szczeniaczek pozna wiele różnych, często zaskakujących dla niego przedmiotów, sytuacji, zwierząt i ludzi, tym większe prawdopodobieństwo, że wychowamy pewnego siebie, spokojnego psa. Zaleca się więc pokazywanie szczeniakom różnych przedmiotów, odgłosów, sytuacji, miejsc, chodzenie po różnych nawierzchniach, poznawanie psów itp. Wszystko to nosi nazwę złotej dwunastki Margaret Hughes (zainteresowani znajdą więcej na temat po wpisaniu tego terminu w google) i oczywiście przyczynia się do tego, że mały pies generalizuje sobie, że istnieje dużo różnych bodźców i nie trzeba się ich bać. 

W teorii wygląda to bardzo dobrze, jednak praktyka jak zawsze rzuca nam kłody pod nogi. Po pierwsze, zazwyczaj z hodowli dostajemy psa w wieku 8 tygodni, więc  na socjalizację zostaje nam 4-6 tygodni. W tym czasie piesek musi mieć wykonane szczepienia, więc nie powinien za bardzo wychodzić na spacery, nie mówiąc już o kontakcie z innymi psami. Odwieczny dylemat, socjalizacja czy kwarantanna, nie został jak sądzę rozstrzygnięty. Szczepienie przeciwko chorobom zakaźnym rozpoczyna się najwcześniej w 6 tygodniu życia, a kończy najwcześniej około 12-13 tygodnia. Pomiędzy szczepieniami powinien być zachowany odstęp 2-4 tygodni. Jeżeli więc zaczniemy szczepić nieco później i zachowamy odstępy 4 tygodniowe między szczepieniami, to kończymy szczepić szczeniaka w 16 tygodniu życia. Dawno po okresie, w którym piesek powinien się socjalizować. 

Jaki z tego wniosek? Najlepiej, aby socjalizację zaczął właściciel hodowli, a my potem staramy się jak możemy pokazać psu świat, we w miarę bezpiecznym zakresie znanych nam terenów i zdrowych psów.

Czasami się nie udaje. Nasz piesek ma cztery miesiące i zaczyna się wszystkiego bać. Albo wszystko niszczyć. Albo warczeć na starsze psy. Czy wtedy jest już za późno, czy też uda się jeszcze coś naprawić? Oczywiście nigdy nie jest za późno ani na szkolenie, ani na socjalizację psa. Musimy mieć świadomość, że nie nastąpi to automatycznie, że potrzeba więcej czasu, ale nie jest to niemożliwe. Nawet dorosłego psa można przyzwyczaić do np. wycia odkurzacza. 

Nasuwa się jednak pytanie, czy jeśli, mimo kłód rzucanych pod nogi, przeprowadzimy socjalizację psa dobrze, to oznacza, ze piesek będzie wspaniały i bezproblemowy? Czy nie będzie już nigdy wykazywał agresji? Czy nie będzie reaktywny?

Nie, to oznacza tylko tyle, że prawidłowo przeprowadziliśmy socjalizację psa czyli zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by ułatwić psu radzenie sobie w środowisku, w którym żyje. Na resztę cech naszego psa składa się jego charakter oraz zespół doświadczeń. Może się zatem okazać, że doświadczony właściciel trafi na psa, który wymyka się kontroli i którego nie da rady okiełznać. Może się także zdarzyć, że ktoś zupełnie zielony w tematyce psów trafi na wspaniałego psa o cudownym charakterze i nie będzie musiał się nad niczym trudzić, a tym bardziej czytać tego artykułu.

Socjalizacja rozumiana jako zespół czynności i działań właściciela, które mają na celu ułatwienie funkcjonowania psa w środowisku jego życia, to tylko jeden z elementów składowych, które mają wpływ na zachowanie psa. Niemniej powinna być kontynuowana przez całe psie życie. Dlaczego?

Ponieważ to, że pies zachowuje się  towarzysko w stosunku do innych psów w wieku pięciu miesięcy, nie oznacza, że będzie się tak zachowywał za dwa lata, jeśli ograniczy mu się kontakt z psami. Psy dorośleją, zmienia się ich gospodarka hormonalna, nabywają doświadczeń i zapamiętują. Powszechnie uważa się, że pies pamięta wydarzenia do trzech miesięcy wstecz. Nie jest to prawda. Psy rozpoznają ludzi, których nie widziały przez rok, dwa lata - i nie mówię tu o właścicielach, ale o różnych znajomych, kolegach itp. Psy rozpoznają psy, które poznały lata temu i których dawno nie widziały. Rozpoznają też miejsca, w których były ponad rok wcześniej. Dlatego pamiętają również złe doświadczenia i wszelkie niekomfortowe sytuacje, co składa się na bagaż ich doświadczeń. Innymi słowy, podczas dorastania psa, kształtuje się jego charakter. 

Oczywiście, nie tylko doświadczenia składają się na charakter psa - duże znaczenie ma genetyka. Psy po lękliwych rodzicach raczej nie staną się pewne siebie, niektóre cechy się dziedziczy. Podobnie jest z agresją. I właśnie w króciutkim okresie pierwszych tygodni życia mamy największy wpływ na kształtowanie charakteru psa i walkę z genetyką. Później jest trudniej i trzeba mieć świadomość, że nie zawsze się udaje. Z wiekiem pies staje się  mniej podatny na kształtowanie pod kątem pożądanych cech. 

Co z psami, których przeszłości nie znamy? Nie każdy ma psa od szczenięcia. Niektórzy znajdują psy, adoptują ze schroniska, odbierają od krewnych. Wtedy jest oczywiście trudniej, ale resocjalizacja nie jest niemożliwa. Wymaga stworzenia dobrej relacji z psem, więzi i zaufania. Zdarzają się też psy idealne, które nie wymagają resocjalizacji mimo swych przykrych przeżyć.

Jeśli macie problemy z agresją psa wynikające z braków socjalizacyjnych, nie dajcie się zwieść programom Millana. Nie każdemu psu wystarczy "silny przywódca", żeby przestał się rzucać na inne. Nie tylko "nasza energia" ma wpływ na psa. Są to czynniki, które bardzo pomagają w prowadzeniu psa, ale nie stanowią magicznych rozwiązań. 


Resume:

Prawidłowa socjalizacja w okresie szczenięcym jest kluczowa dla rozwoju charakteru psa. Niektóre błędy lub całkowity brak socjalizacji czasem da się naprawić. Część psów ma wspaniały charakter, mimo że ich właściciele nie kazali im biegać po 12 różnych rodzajach podłoży. Niektóre psy mimo prawidłowej  socjalizacji sprawiają problemy. Socjalizacja rozumiana jako przystosowanie psa do koegzystencji z innymi psami oraz z ludźmi trwa całe życie. Choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie zmienimy charakteru psa. Może jednak zmienić jego nastawienie i w pewnym zakresie także zachowanie.


środa, 23 czerwca 2021

Czy blogi o psach się znudziły?


Często czytywałam różne blogi o psach. Mam swoich faworytów, często odwiedzane strony, ulubionych autorów, ulubione pieski. Niestety, o ile jeszcze w zeszłym roku wpisy pojawiały się raz częściej raz rzadziej, ale z jakaś przewidywalną regularnością, to ostatnio obserwuję totalną ciszę i martwotę. 

Jeszcze kilka lat temu renesans przeżywały szkoły dla psów proponujące szkolenie pozytywne, psie przedszkole oraz modyfikację problematycznych zachowań. 

Teraz jakby nastała cisza. Odnoszę wrażenie, że nawet pomocy w zachowaniu trudnych psów szukamy rzadziej. Zresztą - behawioryści też jakby trochę zniknęli z blogosfery i zaprzestali reklamy własnych firm. Przynajmniej w formia słowa pisanego. 

Pandemia zamknęła nas w domach, wielu ludzi postanowiło zakupić lub przygarnąć psy, a jakiegoś szczególnego skutku tego boomu w Internecie nie widać. Wszyscy ucichli, fora zamarły, a blogi proponują tylko coraz to nowe produkty do nabycia.

Czy nie ma już nic więcej do napisania? Czy tematy podejmowane na blogach nie budzą zainteresowania? Czy nie chcemy już brać udziału w dyskusjach? A może jesteśmy zmęczeni wiecznymi gównoburzami i ocenianiem się wzajemnie z małą dozą empatii? Czy jesteśmy uzależnieni od sweetfoci wrzucanych na Insta?




czwartek, 29 kwietnia 2021

Pogryzienie i regres zachowania

No popatrzcie, jak to się psie i ludzkie losy toczą. W poprzednim poście pisałam o sukcesach nic nierobienia, o poprawie zachowania i spokojnym mijaniu szczekających piesków. O planach na socjalizację z małymi yorkami. A tu łup. Koniec tematu, koniec na bliżej nieokreślony czas. Nuk została zaatakowana przez psa faraona. Przy okazji oberwałam również ja. 

Pies faraona

Jeśli myślicie, podobnie jak ja kiedyś, że pies faraona to mały piesek, to proszę spójrzcie tu. To pies wysokości około 60 cm, ważący do 27 kg. Smukły, umięśniony, sprawny, wyglądający jak skrzyżowanie charta i dobermana, silny w postawie i dostojny. To pies myśliwski. Rasa pierwotna. Chyba wolałabym już starcie z owczarkiem niemieckim, bo są bardziej, że tak powiem, nastawione na komunikację z ludźmi.

Atak

To był bardzo agresywny atak, nie żadne tam zastraszanie, ani podgryzienie tyłka. Suka rasy pies faraona po prostu podbiegła z tyłu, złapała Nuk za kark, podniosła i potrząsnęła. I stało się. Wsadziłam rękę między psy, choć zawsze mówię, żeby tego nie robić. Chciałam odepchnąć agresorkę, co mi się udało, ale kosztem pokąsania. Wszystko trwało kilka sekund. Po mojej interwencji suka uciekła, a właściciel rzucił tylko, że jest szczepiona (później okazało się, że jednak nie) i pognał za suką, żeby ją złapać. Na "placu boju" został jego znajomy z dziećmi. 

Po zatoczeniu koła, suka podbiegła do nas jeszcze raz, chcąc dokończyć, co zaczęła. Ale tym razem już ją widziałam, odgrodziłam Nukę sobą, stanęłam bokiem, i patrząc na podbiegającego psa, powiedziałam do niej bez podnoszenia głosu: tylko spróbuj podejść. Przysięgam, nie wiem, co bym jej zrobiła, gdyby naprawdę spróbowała jeszcze raz rzucić się na Nuk, ale byłam tak wściekła, że raczej by się to dobrze nie skończyło. Coś musiało być w mojej postawie lub głosie, że pies odpuścił i znowu uciekł do parku. I nastąpił ciąg dalszy gonitwy z właścicielem.

Cała historia mojego pogryzienia jest ciekawa, ale tutaj skupiam się na psie. Na lękliwym psie, który od początku miał problemy z innymi psami, z zaufaniem do ludzi, w tym do mnie, z przepracowaną agresją smyczową. Po ataku Nuk trzęsła się dobre pół godziny. Na szczęście obyło się bez poważnych obrażeń, ale to, co zostało w głowie mojego psa, to już nie jest bułka z masłem. 

Jak do tego doszło? 

Dlaczego nie zareagowałam zawczasu? Przecież zawsze czujnie obserwuję psy wokoło. Zwracam uwagę na komunikację, niby potrafię zatrzymać podbiegającego psa. Co poszło nie tak? 

Otóż w ogóle nie wzięłam pod uwagę ataku. Sytuacja wyglądała tak. Mijaliśmy wybieg dla psów, na którym był tylko jeden pies, dwóch mężczyzn i dwoje dzieci. Pies wprawdzie ujadał na Nukę przy siatce, ale był na ogrodzonym wybiegu. Nuk się zaniepokoiła, więc ją uspokoiłam, dałam nagrodę i minęłyśmy wybieg. Minęłam wybieg nie widząc, że dzieci otwierają furtkę i wypuszczają psa. Nie zauważyłam, że suka do nas biegnie, bo jak to pies w ataku nie warczała i nie szczekała. Zaatakowała z tyłu. Po cichu. Było za późno na cokolwiek.

Szczerze mówiąc, w pierwszej chwili pomyślałam, że ci ludzie celowo wypuścili sukę z wybiegu. Że wnerwiło ich to, że Nuk ładnie zignorowała ich rozszczekanego psa za siatką, za co dostała nagrodę.  Że może za wolno i za spokojnie przeszłyśmy obok wybiegu jakby nigdy nic. Może pomyśleli, że prowokowałam ich psa? Nie przyszło mi do głowy, że nie upilnowali ani psa, ani dzieci.

Skutki

Po dotarciu do domu Nuk zjadła michę karmy. Pierwszy raz po prostu zjadła, jakby zajadając stres. (Jak wiecie mój pies nie zjada tak po prostu karmy, przymierza się do tego, zastanawia, delektuje). 

Na wieczorny spacer nie chciała wyjść, a gdy ją wyciągnęłam, od razu postanowiła wracać. 

Następnego dnia sama chciała się rzucić na mniejszego psa. 

Od tego czasu na każdego psa z naprzeciwka zaczęła reagować agresją. 

Cztery lata pracy z psem poszły się... w gwizdek???

Umówiłam się z behawiorystką. Po godzinnej obserwacji Nuk w terenie uznała, że mam ułożonego, dobrze się komunikującego psa, który świetnie zna komendy i jest zsocjalizowany. Dobrze reaguje na inne psy (duże i spokojne). A to, że skrada się do małych psów i chce je zaatakować, no cóż, ich właściciele za blisko z nimi podeszli, psy prowokowały, patrzyły w oczy, szczekały itp, itd. Miała prawo. Powinnam tylko ćwiczyć przywołanie, gdyby zaatakowała (w tym momencie śmieję się sardonicznie). 

Tak, no cóż.  Nigdy w życiu tak mnie nie rozczarowały komplementy pod adresem mojego psa. Powinnam się ucieszyć z takiej diagnozy? Dobra, pełna zgoda, mój pies prawdopodobnie zachowuje się w miarę akceptowalnie w porównaniu do innych nieogarniętych psów, z którymi zazwyczaj ma do czynienia behawiorysta. Ale w porównaniu do innych ustabilizowanych psychicznie i spokojnych psów, to jest po prostu przepaść. To jest także przepaść w porównaniu do zachowania Nuk sprzed pogryzienia. Ja tę przepaść zobaczyłam z dnia na dzień. 

I takim oto akcentem zakończyłam pracę z behawiorystami nad moim psem. Wygląda na to, że tę przepaść muszę znów pokonać sama.

Uwagi i przemyślenia na koniec

W całej tej sytuacji zawinili, jak to zwykle bywa, ludzie. Zabrali na wybieg agresywnego psa (bez szczepienia przeciw wściekliźnie), który, patrząc na jego predyspozycje, spokojnie mógłby przeskoczyć ogrodzenie wybiegu. Zabrali na wybieg dzieci, które otworzyły furtkę w najgorszym z możliwych momentów, więc nawet nie musiał przeskakiwać. Nie umieli go przywołać, odwołać ani w ogóle nic zrobić z sytuacją. Pies zareagował bardziej na mnie niż na właściciela.

W Internecie piszą, że psy faraona nie są agresywne do innych psów ani do ludzi. Że się lubią przytulać (sic!), ale że  mogą polować na inne zwierzęta, np koty. Że to psy potrafiące złapać zająca w biegu. Że mają silny instynkt łowiecki. Że są dobrymi stróżami. Z opisu rasy wynika więc, że to całkiem miłe psy na podwórko. Niestety tak nie jest. Rasy pierwotne wymagają od właściciela więcej stanowczości, wiedzy i predyspozycji do ułożenia. Więcej poświęconego czasu, lepszej relacji, więcej doświadczenia. Rasy łowieckie wymagają wiedzy, cierpliwości i pogodzenia się z faktem, że prawdopodobnie zawsze będą polować na wiewióry. A i nie tylko na wiewióry, wiem coś o tym, mam psa z silnym instynktem łowczym.

Psy faraona są dostojne i piękne. Nie są jeszcze popularne w Polsce. Nieznajomość charakteru rasy nie pomogła mi podczas ataku tego psa. Nie wiedziałam, do czego może być zdolny ani jak zareaguje. Każdy pies może być agresywny, a każdy agresywny pies jest groźny, jeśli jest silny i duży. 

Lecz szukając psa dla siebie, jeśli nie chcecie kłopotów, unikajcie nie tyle sformułowania "rasa agresywna" (które jest idiotyczne), co połączenia zwrotów: "rasa pierwotna" i "silny instynkt łowiecki". Nawet, jeśli napiszą, że piesek lubi się przytulać do właścicieli. No, chyba że jesteście doświadczeni w prowadzeniu takich ras. Ten pan raczej nie był. 



Agresja łowcza

    Agresja psów ma wiele przyczyn, począwszy od niewłaściwej socjalizacji, złych doświadczeń, przez lęki, obronę terytorium,...

Najchętniej czytane