Ostatnio odnoszę wrażenie, że psy przeszkadzają wszystkim, którzy nie mają psów, a za to mają dzieci lub koty czy rybki. Pies przecież szczeka, wiadomo, głośno. No chyba, że yorczek, to wtedy jest słodki. Pies również robi kupę i sika. No i to w zasadzie tyle. Pies ogólnie rzecz biorąc żyje w mieszkaniu, w bloku i zajmuje przestrzeń. Wiadomo, że wielu uważa, że piesek miałby lepiej na wsi, zwłaszcza na łańcuchu. Ale nie o tym chciałam pisać.
Ludzie domagają się coraz większych restrykcji i zakazów, które
mają być respektowane przez właścicieli psów, co rodzi konflikty między psiarzami
i nie psiarzami, i nie prowadzi do niczego dobrego.
Niestety sami psiarze generują większość konfliktów,
świadomie omijając zasady osiedlowo-miejskiego savoir vivre’u, co przyczynia
się do hejtu, o przepraszam, nienawiści do wszystkich właścicieli i ich psów.
Na przykład problem spacerów na terenie osiedla. Wydawałoby
się oczywiste, że w miarę możliwości powinno się wychodzić poza teren osiedla,
by piesek nie podlewał wypielęgnowanego trawnika, ale też oczywiste jest, żeby
psa nie prowadzić poza własne osiedla na… inne osiedle, a takie przypadki są
nagminne. Na naszym osiedlu mieszka wielu właścicieli psów, którzy odbywają
spacer pod klatkę i z powrotem, a ich pies nie wie, że obok mamy lasek. A w
promieniu kilometra są laski, zagajniki, łąki, nieużytki itp. Można by tam pójść
na spacer, ale nie, lepiej pod klatkę
nalać. A potem mamy takie kwiatki, że mieszkańcy osiedla złorzeczą wszystkim
psom i domagają się uchwał mających nakazywać i wymuszać na właścicielach
spacery poza osiedlem. Konflikt gotowy, bo nikt nie lubi, jak się mu złorzeczy
i rozkazuje, zwłaszcza, że sam wychodzi z psem na dalekie spacery. Rozwiązanie problemu:
chodźcie na dłuższe spacery poza osiedla – nie zabije was to, a może nawet wzmocni.
Drugi problem, kupy. No, kupy to naprawdę jest temat rzeka i
wiadomo, że każdy ma sprzątać po psie, ale co drugi tego nie robi. Temat kup na
osiedlach by nie istniał, gdyby ludzie wychodzili z psami poza ich teren, ale
cóż, zła wiadomość jest taka, że poza terenem własnego osiedla też należy sprzątnąć psią kupę.
Rozwiązanie problemu: sprzątnij kupę, a może sam nie wdepniesz.
I po trzecie, pieski luzem obszczekujące i podbiegające do
wszystkiego, co się rusza. One wiadomo, nie gryzą, a ich właściciele nagminnie
nam o tym przypominają wrzeszcząc słynne: „Proszę się nie bać, on nie gryzie”. Nie,
oczywiście, tylko podbiegnie szczekając do mojego psa, a potem postanowi nawiać,
a mój go dorwie i będzie lament, bo agresywny i powinien chodzić w kagańcu. Nie,
szanowni państwo, nie boimy się waszych psów, ale boimy się o wasze psy. Ot paradoks.
Rozwiązanie problemu: smycz, linka, flexi, postronek, no sama nie wiem.
Ostatni problem, wycie psów pozostawianych na cały dzień w
mieszkaniu. Niektóre psy źle znoszą rozłąkę, mają lęk separacyjny albo po
prostu się nudzą. To po stronie właściciela jest zapewnienie psu komfortu
czekania w domu, należy więc psa przyzwyczaić do pozostawania samemu, nauczyć
pewnych zachowań, wziąć urlop i popracować nad tym. Rozwiązanie problemu:
stopniowe przyzwyczajenie psa do samodzielnego zostawania w domu.
Skutkiem takich i pewnie innych problemów powodowanych przez
właścicieli psów i ich pupili jest to, że ludzie mają dość ich sąsiedztwa. Starają
się wymusić na wspólnotach mieszkaniowych zakazy i nakazy, stawianie znaków, wyprowadzanie psów w kagańcu czy poza osiedle.
Pamiętajmy jednak, że większość opiekunów psów i ich pupile
nie sprawiają żadnych kłopotów, a te wszystkie pretensje uderzają także w nich.
Jeśli całe życie wyprowadzam psa poza osiedle, a tu nagle gdy mijam sąsiada
(idąc poza osiedle), on rzuca mi gniewnie, że powinnam iść poza osiedle, to
sami wiecie, co mnie trafia. Albo gdy całe życie zbierasz kupy po psie, a tu
czekając aż piesek się wypróżni, słyszysz kąśliwe: „Tylko proszę posprzątać po
psie”, to ci się flaki wywracają.
Jednocześnie nikt nie zwróci uwagi postawnemu dżentelmenowi
o skąpej fryzurze i w sportowej garderobie, aby był łaskaw wyjść z pieskiem
poza osiedle, nie, przywalą się do starego właściciela schorowanego psa,
który nie ma siły na chodzenie.
Dlatego, drodzy mieszkańcy osiedli zbulwersowani obecnością psów w swoim sąsiedztwie, sami także okażcie kulturę i zamiast niemiło zwracać uwagę komu popadnie, zwracajcie uwagę tym, którzy naprawdę nie sprzątają kup i mają zasady osiedlowe w doopce.