czwartek, 29 kwietnia 2021

Pogryzienie i regres zachowania

No popatrzcie, jak to się psie i ludzkie losy toczą. W poprzednim poście pisałam o sukcesach nic nierobienia, o poprawie zachowania i spokojnym mijaniu szczekających piesków. O planach na socjalizację z małymi yorkami. A tu łup. Koniec tematu, koniec na bliżej nieokreślony czas. Nuk została zaatakowana przez psa faraona. Przy okazji oberwałam również ja. 

Pies faraona

Jeśli myślicie, podobnie jak ja kiedyś, że pies faraona to mały piesek, to proszę spójrzcie tu. To pies wysokości około 60 cm, ważący do 27 kg. Smukły, umięśniony, sprawny, wyglądający jak skrzyżowanie charta i dobermana, silny w postawie i dostojny. To pies myśliwski. Rasa pierwotna. Chyba wolałabym już starcie z owczarkiem niemieckim, bo są bardziej, że tak powiem, nastawione na komunikację z ludźmi.

Atak

To był bardzo agresywny atak, nie żadne tam zastraszanie, ani podgryzienie tyłka. Suka rasy pies faraona po prostu podbiegła z tyłu, złapała Nuk za kark, podniosła i potrząsnęła. I stało się. Wsadziłam rękę między psy, choć zawsze mówię, żeby tego nie robić. Chciałam odepchnąć agresorkę, co mi się udało, ale kosztem pokąsania. Wszystko trwało kilka sekund. Po mojej interwencji suka uciekła, a właściciel rzucił tylko, że jest szczepiona (później okazało się, że jednak nie) i pognał za suką, żeby ją złapać. Na "placu boju" został jego znajomy z dziećmi. 

Po zatoczeniu koła, suka podbiegła do nas jeszcze raz, chcąc dokończyć, co zaczęła. Ale tym razem już ją widziałam, odgrodziłam Nukę sobą, stanęłam bokiem, i patrząc na podbiegającego psa, powiedziałam do niej bez podnoszenia głosu: tylko spróbuj podejść. Przysięgam, nie wiem, co bym jej zrobiła, gdyby naprawdę spróbowała jeszcze raz rzucić się na Nuk, ale byłam tak wściekła, że raczej by się to dobrze nie skończyło. Coś musiało być w mojej postawie lub głosie, że pies odpuścił i znowu uciekł do parku. I nastąpił ciąg dalszy gonitwy z właścicielem.

Cała historia mojego pogryzienia jest ciekawa, ale tutaj skupiam się na psie. Na lękliwym psie, który od początku miał problemy z innymi psami, z zaufaniem do ludzi, w tym do mnie, z przepracowaną agresją smyczową. Po ataku Nuk trzęsła się dobre pół godziny. Na szczęście obyło się bez poważnych obrażeń, ale to, co zostało w głowie mojego psa, to już nie jest bułka z masłem. 

Jak do tego doszło? 

Dlaczego nie zareagowałam zawczasu? Przecież zawsze czujnie obserwuję psy wokoło. Zwracam uwagę na komunikację, niby potrafię zatrzymać podbiegającego psa. Co poszło nie tak? 

Otóż w ogóle nie wzięłam pod uwagę ataku. Sytuacja wyglądała tak. Mijaliśmy wybieg dla psów, na którym był tylko jeden pies, dwóch mężczyzn i dwoje dzieci. Pies wprawdzie ujadał na Nukę przy siatce, ale był na ogrodzonym wybiegu. Nuk się zaniepokoiła, więc ją uspokoiłam, dałam nagrodę i minęłyśmy wybieg. Minęłam wybieg nie widząc, że dzieci otwierają furtkę i wypuszczają psa. Nie zauważyłam, że suka do nas biegnie, bo jak to pies w ataku nie warczała i nie szczekała. Zaatakowała z tyłu. Po cichu. Było za późno na cokolwiek.

Szczerze mówiąc, w pierwszej chwili pomyślałam, że ci ludzie celowo wypuścili sukę z wybiegu. Że wnerwiło ich to, że Nuk ładnie zignorowała ich rozszczekanego psa za siatką, za co dostała nagrodę.  Że może za wolno i za spokojnie przeszłyśmy obok wybiegu jakby nigdy nic. Może pomyśleli, że prowokowałam ich psa? Nie przyszło mi do głowy, że nie upilnowali ani psa, ani dzieci.

Skutki

Po dotarciu do domu Nuk zjadła michę karmy. Pierwszy raz po prostu zjadła, jakby zajadając stres. (Jak wiecie mój pies nie zjada tak po prostu karmy, przymierza się do tego, zastanawia, delektuje). 

Na wieczorny spacer nie chciała wyjść, a gdy ją wyciągnęłam, od razu postanowiła wracać. 

Następnego dnia sama chciała się rzucić na mniejszego psa. 

Od tego czasu na każdego psa z naprzeciwka zaczęła reagować agresją. 

Cztery lata pracy z psem poszły się... w gwizdek???

Umówiłam się z behawiorystką. Po godzinnej obserwacji Nuk w terenie uznała, że mam ułożonego, dobrze się komunikującego psa, który świetnie zna komendy i jest zsocjalizowany. Dobrze reaguje na inne psy (duże i spokojne). A to, że skrada się do małych psów i chce je zaatakować, no cóż, ich właściciele za blisko z nimi podeszli, psy prowokowały, patrzyły w oczy, szczekały itp, itd. Miała prawo. Powinnam tylko ćwiczyć przywołanie, gdyby zaatakowała (w tym momencie śmieję się sardonicznie). 

Tak, no cóż.  Nigdy w życiu tak mnie nie rozczarowały komplementy pod adresem mojego psa. Powinnam się ucieszyć z takiej diagnozy? Dobra, pełna zgoda, mój pies prawdopodobnie zachowuje się w miarę akceptowalnie w porównaniu do innych nieogarniętych psów, z którymi zazwyczaj ma do czynienia behawiorysta. Ale w porównaniu do innych ustabilizowanych psychicznie i spokojnych psów, to jest po prostu przepaść. To jest także przepaść w porównaniu do zachowania Nuk sprzed pogryzienia. Ja tę przepaść zobaczyłam z dnia na dzień. 

I takim oto akcentem zakończyłam pracę z behawiorystami nad moim psem. Wygląda na to, że tę przepaść muszę znów pokonać sama.

Uwagi i przemyślenia na koniec

W całej tej sytuacji zawinili, jak to zwykle bywa, ludzie. Zabrali na wybieg agresywnego psa (bez szczepienia przeciw wściekliźnie), który, patrząc na jego predyspozycje, spokojnie mógłby przeskoczyć ogrodzenie wybiegu. Zabrali na wybieg dzieci, które otworzyły furtkę w najgorszym z możliwych momentów, więc nawet nie musiał przeskakiwać. Nie umieli go przywołać, odwołać ani w ogóle nic zrobić z sytuacją. Pies zareagował bardziej na mnie niż na właściciela.

W Internecie piszą, że psy faraona nie są agresywne do innych psów ani do ludzi. Że się lubią przytulać (sic!), ale że  mogą polować na inne zwierzęta, np koty. Że to psy potrafiące złapać zająca w biegu. Że mają silny instynkt łowiecki. Że są dobrymi stróżami. Z opisu rasy wynika więc, że to całkiem miłe psy na podwórko. Niestety tak nie jest. Rasy pierwotne wymagają od właściciela więcej stanowczości, wiedzy i predyspozycji do ułożenia. Więcej poświęconego czasu, lepszej relacji, więcej doświadczenia. Rasy łowieckie wymagają wiedzy, cierpliwości i pogodzenia się z faktem, że prawdopodobnie zawsze będą polować na wiewióry. A i nie tylko na wiewióry, wiem coś o tym, mam psa z silnym instynktem łowczym.

Psy faraona są dostojne i piękne. Nie są jeszcze popularne w Polsce. Nieznajomość charakteru rasy nie pomogła mi podczas ataku tego psa. Nie wiedziałam, do czego może być zdolny ani jak zareaguje. Każdy pies może być agresywny, a każdy agresywny pies jest groźny, jeśli jest silny i duży. 

Lecz szukając psa dla siebie, jeśli nie chcecie kłopotów, unikajcie nie tyle sformułowania "rasa agresywna" (które jest idiotyczne), co połączenia zwrotów: "rasa pierwotna" i "silny instynkt łowiecki". Nawet, jeśli napiszą, że piesek lubi się przytulać do właścicieli. No, chyba że jesteście doświadczeni w prowadzeniu takich ras. Ten pan raczej nie był. 



2 komentarze:

  1. Ciekawy i bardzo przydatny wpis - właśnie takie lubię czytać najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, zapraszam do lektury bloga. Pozdrawiam.

      Usuń

Agresja łowcza

    Agresja psów ma wiele przyczyn, począwszy od niewłaściwej socjalizacji, złych doświadczeń, przez lęki, obronę terytorium,...

Najchętniej czytane